Forum www.forumartystyczne.fora.pl Strona Główna


www.forumartystyczne.fora.pl
Forum dla artystów-amatorów :)
Odpowiedz do tematu
Kuluary - wiosna 2022 - ? (26 lat)
Dominika
Administrator


Dołączył: 27 Paź 2020
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PROLOG

2025 rok, Belgia.

Poznałyśmy się w kuluarach. Tak się chyba nazywają takie miejsca. Nigdy nie sądziłyśmy, że tutaj trafimy. Ale, tak się stało. Było to równie niezwykłe, jak pierwszy wywiad, transmitowany zresztą do internetu. Pochodziłyśmy z dwóch różnych krajów, ale łączyło nas jedno - uczucie. Takie charakterystyczne uczucie w sercu, pchające do działania, w którym jedna drugą rozumiała doskonale. I, choć ze wszystkiego zawsze można wybrnąć dyplomatycznie, my ograniczyłyśmy się do uzewnętrzniania emocji. To było jeszcze sześć lat temu, kiedy obie nie miałyśmy jeszcze 25 lat. Byłyśmy pokoleniem zet - owładniętym technologią i nazywanym egoistycznym. My jednak nigdy nie byłyśmy egoistkami. I, nie byłyśmy, jak to mówią zazwyczaj, jak ogień i woda - bo obie dla siebie byłyśmy ogniem, a która bardziej? O to można byłoby zapytać tylko otoczenie. A otoczenie w tych sferach bywa różne. Coś nas jednak łączyło oprócz tych wszystkich cech. A co - może, kiedy opowiemy nasze historie, stanie się to jasne. Wołali na nas Eliszka i Marijka - chociaż nasze imiona to Eliza i Maryna. A spotkanie było tylko początkiem naszej drogi - jak jednak do niego doszło - zaraz poprowadzimy nasze historie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dominika
Administrator


Dołączył: 27 Paź 2020
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

R.1.

Rok 2018, grudzień.

Gdy tłumem wstrząsnęła kolejna salwa śmiechu a Maryna z trudem otarła łzy drżącą dłonią, po raz pierwszy uderzyło ją to uczucie - nieodgadnione, ale wszechpotężne, zdolne zbudować coś, zburzyć i postawić na nowo. Czekała na coś. Od tamtej pory wiedziała, że na coś czeka. Ale, jeszcze w tym jednym, jedynym, szczególnym momencie, jej cel był jeden - dostać się pod scenę i sfotografować z choć jednym z występujących na niej artystów. I na to czekała do końca występu, przy okazji dyskretnie zsuwając z palca pierścionek z sokołem, który towarzyszył jej w ubiegłym roku na pozycjach, by ten najważniejszy nie dowiedział się, że ze ślepego uwielbienia nosi go tak, jak on - czyli nieprawidłowo. Jeszcze raz otarła łzy i rzuciła okiem w podręczne lusterko, które zawsze nosiła w kosmetyczce. Na szczęście makijaż, który specjalnie robiła dziś dwie godziny, ani trochę się nie zepsuł. Rozejrzała się dookoła i, poddając się dla niepoznaki naporowi tłumu, ruszyła pod scenę. Nowe buty na wysokich obcasach uwierały ją w stopy, wszyscy mówili jednak, że wygląda w nich świetnie a chciała błyszczeć, jak gwiazda. Chociaż, żonatych się nie uwodzi.
- Ej, gdzie ty idziesz, patrz pod nogi! - usłyszała nagle po swojej lewej stronie. Odskoczyła w bok, tylko po to, by jej oczy zetknęły się z męskim czołem, przyozdobionym gęstą, falistą czupryną. Do złudzenia przypominał..
- Kim ty jesteś? - wykrztusiła Maryna, mrugając z niedowierzaniem.
- Mykoła Orelśkyj, pracuję tutaj - odburknął mężczyzna a właściwie to chłopak, bo był młody a przynajmniej wyglądał na tyle młodo, by sprawiał wrażenie studenta. Z tym, że...
- Nigdy cię tu nie widziałam - wyjąkała Maryna, potrząsając głową. To nie mogła być prawda.
- Zdaje się, że miałaś iść tam - chłopak wskazał głową boczne wyjście z obiektu. - Wziąć autograf, czy coś. Idol ci ucieknie.
- I ty jeszcze masz czelność o tym mówić - prychnęła i odwróciła się a kaskada włosów zafalowała wokół jej twarzy. Specjalnie je odrzuciła. Niech nie myśli, że tylko mężczyzna może demonstrować swoją wyższość.
Kilka sekund później, chwilowy zryw kobiecej dumy, ustąpił miejsca świadomości... że oni tu są. Kątem oka dostrzegła ruch przy bocznym wejściu. Serce zabiło jej, jakby za chwilę miało wyskoczyć przez gardło. Postąpiła krok do przodu a w tamtym momencie... byli tam. Maryna poczuła, jakby jakaś zewnętrzna siła przeszła przez jej ciało, zaczynając od głowy a kończąc na łydkach, w których nagle poczuła niemoc, jakby coś ściągało ją w kierunku ziemi. Wszystko to trwało, może dwie sekundy, po których Maryna rzuciła się w tamtym kierunku i zaczęła przedzierać przez tłum. Pomogła jej plakietka ze znakiem organizatora koncertu, którą pokazała stojącym w przejściu tłustym ochroniarzom o ponurych obliczach, które to momentalnie rozjaśniły się na widok dokumentu. Tymczasem ona, uwodzicielsko uniosła ramiona i uśmiechnęła się promiennie. Wiedziała, że urok osobisty to jej moc. Choć nie miała wątpliwości, że ten, którego chciała dziś zobaczyć, z pewnością go nie dostrzeże. Jak już było powiedziane nieco wcześniej - był szczęśliwie żonaty. I to od ponad 15 lat. Maryna wyprostowała się, wygładziła bluzkę i ruszyła przed siebie, zdążyła jednak postawić tylko jeden krok, gdy poczuła, że traci równowagę i wyleciała wprost na otwartą przestrzeń, z trudem utrzymując się na nogach. W tym samym momencie poczuła, jak czyjeś ręce zaciskają się na jej ramionach i przywracają jej ciało do pionu.
- Dziękuję... - zdążyła wykrztusić, ciężko łapiąc oddech, gdy uniosła głowę a jej oczy... napotkały parę innych, dużych, głębokich i przeszywających ją badawczo. Poczuła, że serce opadło jej aż do pięt i ogromną siłą woli powstrzymała się, by nie krzyknąć, przywołała się jednak do porządku. Widocznie, to było przeznaczenie... by złapał ją człowiek, dla którego właśnie tu przyszła. Wsparła się o barierkę i pozwoliła swojemu umysłowi dziko wrzeszczeć, gdy powoli wymówiła:
- Przepraszam, Nowe buty...
''Ale, co to go obchodzi?'' - pomyślała, ganiąc się za tak niewyszukane wytłumaczenie.
- Nic się nie stało. Każdy ma wzloty i upadki - usłyszała nad sobą a serce ponownie zniżyło się jej do pięt. Nie mogła przejść obojętnie ponad tym głosem. Nie tylko dlatego, że należał do niego, ale po prostu za to, jaki był... wielkim wysiłkiem woli powstrzymała swoją mimikę. Gdyby teraz zmieniła się na twarzy, mógłby pomyśleć, że jest taka, jak inne... a ona chciała być wyjątkowa i zostawić wspomnienia. Wystawiła więc zęby w najbardziej przekonującym uśmiechu, na jaki było ją stać, czuła jednak, że wygląda okropnie głupio.
- Jeszcze raz dziękuje. Byłam tu dla pana występu - usłyszała swój własny głos.
''Co ty gadasz, na głowę upadłaś? Kolejna zakochana idiotka, która najchętniej... to teraz już ma o tobie zdanie'' obsztorcowała się w myślach, nerwowo przygryzając wargę.
- To miłe. Dla takich opinii tutaj jesteśmy - odpowiedział jej... on. Tym razem, Maryna zebrała się w sobie, wyprostowała i przybrała poważny wyraz twarzy. W tym samym momencie, jej serce znowu podskoczyło, jakby chciało zrobić fikołka. Oto udało się jej sprawdzić to, nad czym zastanawiała się od kilku ładnych lat. Była od niego dobre pół głowy wyższa... uśmiechnęła się na tę myśl, szczerze i jednocześnie świadomie i mimowolnie. O ile jest to w ogóle możliwe. Poczuła się niezwykle dumna z powodu tej różnicy na jej korzyść. Wyprostowała się w pełni, czując się głęboko wyróżniona, że może zademonstrować ten fakt. Wiedziała, że są dziewczyny, które celowo garbiły się na zdjęciach, by nie było tego widać, ona jednak uważała je za hipokrytki. Jego kocha się takiego, jaki jest.
- M-można zdjęcie? - wykrztusiła, unosząc w górę dłoń z komórką. I w tym momencie zdębiała - kolejny raz. Oto, jej pierścionek z sokołem, wcale nie był w torbie a u niej na palcu. Po sekundzie zawahania, okupionej zapewne płomiennym rumieńcem, postanowiła, mimo wszystko, zignorować ten fakt.
On wyciągnął rękę, by podeszła. Maryna westchnęła z wysiłkiem, nie dając już rady tłumić emocji. Podeszła jeszcze bliżej, on tymczasem - tak, jak się spodziewała - objął ją za plecy. Uczucia, które przeszło ją, gdy ją dotknął, nie potrafiłaby porównać do niczego innego, poza tajemniczym, oczyszczającym wodospadem. A, kiedy nastawiła aparat - z jego pomocą, bo jej samej trzęsły się ręce i chciała tylko, by nigdy jej nie puścił, przez głowę Maryny przeszła nieoczekiwana, ale potężna myśl, zdolna zmienić świat:
''Jeśli ty pójdziesz, to ja też''.
Nie tłumaczyła jej sobie. Ona i wielu innych ludzi wiedziało, co to znaczy. Świat też miał się kiedyś dowiedzieć. Ale, nie teraz. Teraz, aparat w telefonie zagrzechotał, oznajmiając, że zdjęcie zostało zrobione. A Maryna opuściła rękę, czując, jak w jej głowie pojawia się nieoczekiwana, acz niezwykle odważna myśl. Poczuła, że musi, ale po prostu musi to zrobić. Bo będzie żałować do śmierci.
- A można... można uścisk? - wykrztusiła, czując, że to właśnie t e g o będzie do tej śmierci żałować.
On uśmiechnął się uśmiechem tak słodkim i pełnym zrozumienia, że aż poczuła się winna.
- Dobrze, proszę - stwierdził wesoło.
Maryna wpadła w jego objęcia, czując, że to mógłby być koniec jej życia i nic już nie musiałoby być dalej. Był ciepły, mięciutki i pięknie pachniał a jeden z puszystych kosmyków, otaczających jego głowę łaskotał ją w nos. Poczuła w oczach łzy. To był krótki uścisk, wystarczył jednak, by te łzy popłynęły jej po twarzy. Wiedziała już, że nie udało się jej być rozsądną i wartą zapamiętania. Była zwykłą fanką, która na widok swojego wyśnionego ideału, traciła rozum. Ale przyszłość, miała należeć do niej.
Gdy go puściła i otarła łzy - tak, widział je, ale było jej już wszystko jedno - podała mu rękę, spojrzała w oczy i wymówiła:
- Dziękuję.
Po czym ruszyła biegiem do głównego wyjścia. Spodziewała się przypływu sił, czuła się jednak słaba i wykończona. To był ogromny wysiłek psychiczny. Spojrzała na swoją dłoń.
''Ciekawe, czy widział?'' pomyślała, obracając na palcu swojego sokoła. Był znakiem patriotyzmu a teraz może... ale, tylko, jeśli on pójdzie.
Wyprostowała się i wygładziła bluzkę. To jeszcze nie było wszystko, co mogła w życiu zrobić. Odwróciła się. Tym razem, tłum zaczął już napierać na boczne wyjście. Czyli sama wygrała los na loterii...
- I jak? - usłyszała przed sobą. Nagle, jak spod ziemi wyrosła jej przyjaciółka, Ołena. Były tutaj w tym samym celu, Oleńka jednak cały występ spędziła za kulisami.
- No nic... zobaczyłam i przeżyłam - skwitowała to Maryna. - Udało się.
- Brawo! - Oleńka uścisnęła jej ręce w geście gratulacji. - Ja to nawet rozmawiałam...
- Oj, nie popisuj się tak - westchnęła Maryna. - Ja też.
- Ale ja... ja to chyba i 15 minut... - Oleńka uniosła brodę z wyższością.
- Nie żartuj tak nawet - Maryna przewróciła oczami.
- Nie żartuję. I powiedział mi w tajemnicy, że idzie... - zniżyła głos do szeptu, przykładając przy tym dłoń do ust.
- Mam nadzieję, że nie - skomentowała Maryna, czując, jak w jej głowie mruga lampka ostrzegawcza, która zawsze wykrywa kłamstwo.
- Ano, zobaczymy - Oleńka uśmiechnęła się chytrze. Po chwili jednak, jej oczy znowu rozbłysły prostotą. - Dobra. Wcale tak długo nie gadałam. I nie wiem, czy idzie...
- Tak myślałam - Maryna potrząsnęła głową ze śmiechem.
W tej samej chwili poczuła jak ktoś trąca ją w ramię. Odwróciła się. Obok niej stał ten chłopak, który przeszkodził jej przy wejściu - Mykoła.
- Słuchaj... ja tak pomyślałem sobie... nie umówiłabyś się ze mną? Tylko na kawę - wykrztusił.
Maryna spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Na kawę? - upewniła się. On pokiwał nerwowo głową. Już nie był taki hardy. Zmierzyła go wzrokiem. Był dobre pół głowy od niej niższy.
- Nie umawiam się z niższymi facetami - odparła butnie. - Zgłoś się, jak urośniesz - uniosła dumnie głowę.
Chłopak spojrzał na nią przenikliwie. Dosłownie zobaczyła, jak jego oczy na sekundę robią się wielkie, jak spodki. Potem, wybuchnął gromkim śmiechem.
- Ojojoj... coś mi tu pachnie hipokryzją... - mruknęła Oleńka, przezornie odwracając wzrok. Maryna tymczasem tylko stała. Dobrze wiedziała, że ma podwójne standardy, sprawa była jednak dużo głębsza. I, jak na razie, tylko ona to rozumiała.
- No dobra... - westchnęła z rezygnacją. - Macie mnie. Daj ten numer.

Było około drugiej w nocy, kiedy Maryna wreszcie zakończyła wylewać swe emocje do wszystkich znajomych przez komunikatory i przez telefon. Ale nie chciało się jej spać. Adrenalina powodowała, że jej żyły pulsowały. Otworzyła stronę, gdzie prowadziła swoje blogi - były dwa. Jeden - zwykły fanklub, drugi - pisany pod innym nazwiskiem dziennik z wyjazdów na pozycje i zbiór relacji osoby pełnej społecznego niezadowolenia. Otworzyła stronę z narzędziem do wprowadzania tekstu i zaczęła pisać:
''Teraz kilka słów od Anastazji. Dziś przeżyłam coś wyjątkowego. Nie mogę napisać, co, bo wyjawię kim jestem. A do tego wciąż potrzebuję czasu. Jeszcze więcej. Ciężko jest mówić o sobie, kiedy jest się osobą, której wizerunek na zewnątrz zbudowany jest na innych podstawach, niż jej świat wewnętrzny. Ale powiem jedno - mam nowy pomysł na siebie. Dzisiejsze doświadczenie, o którym, być może opowiem już w przyszłym roku... albo nigdy, zmieniło mój stosunek do tego, co tu pisałam. Można być niezadowolonym i tylko narzekać na swoje życie, mówić, jakie ono jest okropne i bezcelowe, jak walczy się o każdy dzień, ale nie walczyć o sprawiedliwość. Można zamknąć się w swoim narzekaniu i uważać, niezgodnie z prawdą, że jest się tylko ofiarą, która nic nie jest w stanie zmienić. Ale... wystarczy jeden krok, żeby zrozumieć, jak bardzo to właśnie my mamy wpływ na świat dookoła nas. Jak bardzo to od nas zależy, czy damy sobie powody do narzekania, czy raczej to, co dotąd nimi było przeobrazimy... w impuls do działania. Ze mną tak dziś się stało. Zrozumiałam, że... jeśli nie ja i nie teraz, to nikt i nigdy. Dlatego, więcej nie będę tutaj narzekać na niewygody życia o jakich wciąż jest i było wystarczająco głośno poza internetem. Teraz, będzie to miejsce dla inspiracji. A to dlatego, że, od kiedy skończyłam sześć lat, niezmiennie ktoś mnie inspirował. A teraz on wchodzi na wyższy poziom... a ja razem z nim. Może. To jeszcze nie jest w 100% pewne. Tym niemniej, wszystko zostanie tak, jak było tylko, jeśli to się nie stanie. Świat się zmienia a z nim nasza postawa ulega ciągłej ewolucji. Ale, już milczę i zabieram się do roboty. Do zobaczenia.''
Maryna uniosła głowę znad ekranu i wydała z siebie westchnienie. Nie wiedziała, co ją czeka, ale cokolwiek by to nie było, była gotowa, by podjąć nawet decyzję życia. Ponownie spojrzała na ekran. Poczuła ciepło, ogarniające powoli ją całą aż po czubek głowy. Nie czekając, aż sparaliżuje ono jej emocje, zdecydowanym ruchem nacisnęła na ''wyślij''. Czekała na komentarze, nie wiedząc, czego się spodziewać, jednak już pierwsze pięć przekonało ją, że słusznie wyrzuciła to z siebie. Najbardziej spodobał się jej jeden, spod nicku ''ZirkaSuzana'' -
''Masz rację, kochana, bez działania nie ma zmiany. Ja też niedawno postanowiłam wziąć się za siebie, zrobić remont domu i przebrać szafę. Ale, ty pewnie masz na myśli coś głębszego, zważywszy na temat bloga. Jeśli to, co myślę, to podziwiam cię. To jak wejść z mieczem w bagno. Ale wiem, że ty na pewno wypłyniesz na powierzchnię. Tylko, zdradź nam o kogo chodzi, bo chyba nie... ale, co ja tam będę gadać?! Działaj!''
Maryna uśmiechnęła się i zamknęła komputer. Podejrzewała Ołenę o bycie ''ZirkaSuzaną''. Dziewczyna jednak się tego wyparła. W każdym razie, nawet, jeśli nieoczekiwane wsparcie przyszło od obcej jej osoby - znaczyło to samo.
''Czyli idę'' pomyślała Maryna i wstała, by odłożyć komputer i wreszcie iść spać. Była już czwarta nad ranem. Emocje jednak wciąż nie opadły a ten dzień... zmienił jej życie. Na lepsze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PROLOG
ZORINA13m,k



Dołączył: 28 Paź 2020
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z San Esbobar

Sami kształtujemy swoje życie by było lepsze.
I czy ten niski chłopak to nie są te podwójne standardy jak kiedyś mówiłaś o Zeleńskim ?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dominika
Administrator


Dołączył: 27 Paź 2020
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dokładnie tak! Very Happy Ale, jak już pewnie zauważyłaś on tam też jest personalnie i to o to się będzie rozbijać cała historia Rolling Eyes Chociaż, to nie fanfik.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kuluary - wiosna 2022 - ? (26 lat)
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu