![]() |
![]() | Puste miejsce | ![]() |
ZORINA13m,k
![]() |
![]() |
-Trzeba się przygotować do świąt panie Cartwright -rzekł Hop Sing.
-O czym tu mówisz -odparł zdenerwowany Ben. Maria nie żyje, moje poprzednie żony też umarły. Bóg mnie chyba naznaczył klątwą, nie mam z czego się cieszyć ani za co mu dziękować. -Pani Maria mówiła, że u was urodziny pana Jezusa są bardzo ważne -odparł Hop Sing. Poza tym ma pan, za co dziękować. Ma pan trzech zdrowych, ładnych i silnych synów. Ale skoro świąt w tym roku nie będzie to ja wracam do Chin. Gotować, prać, sprzątać, ale i tak nikt tego nie doceni. -Dobrze Hop-sing zrób kolację świąteczną -oparł Ben. Zaraz od kiedy ty tak dobrze mówisz po angielsku bez śladu akcentu ? -Troszkę udawałem proszę pana -odparł Chińczyk. Od dawna umiem mówić dobrze. -A to szelma z ciebie -Ben roześmiał się. Kilka godzin później po całym domu unosił się zapach pieczonej gęsi z jabłkami. Dwunastoletni Erick zwany Hossem zjadł ukradkiem trzeciego pączka. Był jak na swój wiek dość wysoki i gruby. Twarz jego była okrągła jak szwajcarski ser, był dobry jak ziemia i czysty jak woda źródlana. Pięcioletni Joe zadawał co chwila pytania o to kiedy przyjdzie Mikołaj. Był ładnym chłopcem o lekko kręconych, brązowych włosach i orzechowych oczach. Najstarszy syn Bena Adama pomagał ojcu w przystrajaniu choinki. Adam miał dwadzieścia lat był dosyć przystojnym wysokim chłopakiem o ciemnych włosach i migdałowych czarnych oczach. Była w nim jakaś powaga, chłód, którą niektórzy odbierali wręcz za pychę i arogancję. W końcu wszyscy zasiedli do świątecznej kolacji. Adam zauważył smutek w spojrzeniu ojca, gdy ten zerknął na puste miejsce przy stole. Rok wcześniej siedziała tam Maria, mama małego Joe i wszyscy świętowali razem. Adam ze wstydem przypomniał sobie ubiegłoroczną awanturę, gdy nazwał macochę latawicą z Nowego Orleanu, która chce nim rządzić, a i tak nigdy nie będzie prawdziwą matką w jego oczach. Jakże dzisiaj tamtych słów. Zastanawiał się, czy ojciec ma do niego ciągle o to żal. Nagle usłyszeli jakieś głośne pukanie do drzwi. -Wreszcie przyszedł Mikołaj -rzekł Joe. Hop sing otworzył i zdumiony Ben zobaczył w drzwiach swojego teścia marynarza. Ojca swojej pierwszej zony Elizabeth. -Witajcie. Czy przywitacie zbłąkanego wędrowca ? Mam prezenty dla was. -Co ty tu robisz dziadku -spytał Adam . Myśleliśmy ,że jesteś jak zawsze na morzu. -Szczury lądowe też trzeba czasem odwiedzić -odparł ojciec Elizabeth. Hoss i Joe już spali, a Adam czytał w swoim pokoju, gdy usłyszał fragment rozmowy ojca z dziadkiem. -Dowiedziałem się o śmierci Marii i dlatego postanowiłem cię odwiedzić. Wybacz, że przez tyle lat obwiniałem cię o śmierć Elizabeth. Myślałem, że gdyby nie wyszła za ciebie żyłaby. A teraz rozumiem, że moje zachowanie było głupie. -Jesteśmy rodziną i to jest najważniejsze -odparł Ben. -Tato możemy porozmawiać na osobności ? -Nie śpisz -zdziwił się Ben. Dobrze. O co chodzi Adam ? -Masz do mnie żal tato prawda ? -Skąd ci to przyszło do głowy ? -W tamtym roku pamiętasz ? -W złości człowiek mówi różne rzeczy, których tak naprawdę nie myśli -rzekł mężczyzna po chwili zastanowienia. Byłem tak strasznie rozgoryczmy śmiercią Mari, że zapomniałem ile mam powodów do radości. Mam wspaniałą rodzinę. Hop Sing mi to uświadamiał. ![]() |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy Ostatnio zmieniony przez ZORINA13m,k dnia Sob 16:02, 27 Lis 2021, w całości zmieniany 2 razy
|
![]() |

![]() | Puste miejsce | ![]() |
|
||
![]() |
![]() |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.